O projekcie

Rozwój

Realizując projekty, tworzymy przestrzeń do rozwoju. Jest to inwestycja w siebie, w zmianę na lepsze.

Inspirujący Ludzie

Tworzymy zespół ludzi z pasją! Nasi eksperci wspierają, motywują do przekraczania samych siebie i do odkrywania własnego potencjału. A szczere relacje i zaufanie są dla nas fundamentem!

Wpływ

Nasze projekty wpływają na zmianę życia poszczególnych osób: inspirujemy, tak by przekraczać kolejne bariery
i stale motywujemy do podejmowania nowych wyzwań.

Im się udało!

Moje życie przed projektem było dość monotonne: dom, klinika, szpitale, poradnie specjalistyczne, wizyty lekarskie – i tak w kółko. Zdarzało się, że iskrzyło c o ś ale albo bardzo słabo, albo zaraz gasło – zwierzyła nam się któregoś dnia 31-letnia Kasia. Niemniej starała się być aktywna na tyle na ile pozwalało zdrowie (kilkunastoletnia walka z chorobą zakończona udanym przeszczepem szpiku, ale też licznymi powikłaniami). Dwie reklamówki prochów i operacje – ot, co ją czekało w tym życiu… Wszystko uległo zmianie gdy przeczytała plakat promujący projekt wsparcia dla osób bez pracy. – Zaczęłam całkiem inaczej postrzegać nie tylko otaczający mnie dookoła świat ale i samą siebie. Stałam się bardziej elastyczną osobą, zaczęłam więcej od siebie wymagać, poznałam wspaniałych ludzi… Kasia postanowiła odbyć staż zawodowy w wymarzonym wydawnictwie. Trzeba było zdobyć zgodę medycyny pracy.  Lekarz aż złapał się za głowę widząc historię jej choroby. Nie chciał słuchać argumentów, że Kasia czuje się dobrze i chce pracować, normalnie żyć. Drugi i trzeci lekarz też się nie zgodzili. Aż w końcu czwarty machnął ręką – Pani decyzja! I w Kasi wszystko zawyło z radości – Zmienił się cały mój świat, praca dodała mi skrzydeł i sprawiła, że znowu zaczęłam marzyć. To cudowne uczucie!

47-letni Krzysztof był zawsze silnym mężczyzną – wychowany na wsi, prawdziwy stolarz, fachowiec. Kilka lat temu okazało się, że pod twardą fasadą kryje się chore serce. Przeszedł ostry zawał, który ujawnił poważną, nieuleczalną wadę serca. – Trzy operacje, kilkanaście szpitali, setki kilometrów. Tak wyglądało moje życie – wspomina. Jak opowiadają bliscy, po wypadku Krzysztof wpadł w depresję, przestał wychodzić z domu, obsesyjnie bał się, że coś mu się stanie. Nic nie było w stanie przykuć jego uwagi, nawet dzieci przestały go interesować. – Ktoś musiał mnie wyrwać z tego stanu. Na szczęście pewnego dnia trafiłem na stronę WIOSNY i projektu dla osób szukających pracy. Czasami wystarczy jeden dzień, przypadek, jedna, szybka decyzja i odrobina odwagi. – Udowodniłem coś. I nie chodzi tylko o znalezienie pracy, ale o własne bariery – twierdzi Krzysztof. –  Jestem pewniejszy siebie, odważniejszy. Na początku 2 godziny dojazdu na projekt napawało mnie przerażeniem. A teraz? Właśnie wróciłem z sanatorium z Inowrocławia, to jest 500 kilometrów! Udowodniłem sobie, że po mimo niepełnosprawności potrafię C o ś robić. Nic mi się nie stanie, bo jestem silny!

Gdy wracam myślami do poprzedniego życia… było właściwie beznadziejne. Pracy chwytałam jakoś nawinie, tam gdzie się da… – opowiada 53-letnia Bożena. Zawsze bardzo wielki nacisk kładła na sprawy rodzinne i troskę o prawie dorosłe dzieci. Ma ich czworo – było o kim myśleć. Samotna matka (nigdy nie lubiła tego zwrotu…). Potem przyszła choroba. Po utracie renty walczyła właściwie o każdy grosz. By mogli skończyć szkołę, usamodzielnić się. No i w efekcie Bożena zupełnie pogrzebała swoje ambicje i zawodowe wyzwania. Zupełnie. A po wypadnięciu z „systemu” bardzo ciężko podźwignąć się i zacząć żyć na nowo. W projekcie spotkała ludzi, którzy też szukali w życiu zmiany. Odkryła najważniejszą wartość. Siebie! To JA jestem ważna, a nie mój wiek czy choroba! Myślę. Działam. Nie jestem zamknięta. Widzę siebie i nadzieję.  D z i ę k u j ę. wyznała któregoś dnia.

Kontakt